Wynikała ona jak u większości starożytnych cywilizacji- z obserwacji astronomicznych. Powtarzanie się pewnych zjawisk było podstawą do określenia jednostek czasu.
Rok egipski składał się z 365(!) dni. Dzielono go na 12 miesięcy, liczących 30 dni, oraz 5 dni "dodanych"(epagomenalne). Za początek roku kalendarzowego uznano dzień, w którym gwiazda Syriusz pojawiała się ponownie na niebie po dłuższym okresie niewidoczności. Dzień ten zbiegał się w przybliżeniu z porą wylewów Nilu, albowiem życiodajna rzeka była także miarą czasu. Miało to miejsce około 19 listopada kalendarza juliańskiego.
Powtarzający się cykl rozwoju przyrody stał się podstawą podziału roku na:
- Porę wylewów- achet
- Porę wzrostu- peret
- Suszę(żniwa)- szemu
Następnie poszczególne miesiące w każdej porze miały swoje nazwy:
Jednak w praktyce Egipcjanie używali zwykle do określania czasu rok panowania danego faraona. Nie istniała ciągła rachuba lat.
Niestety rozbieżność roku astronomicznego i kalendarzowego była nieunikniona: po czterech latach rok kalendarzowy wyprzedzał rok astronomiczny o dzień, po 120 latach o miesiąc, a dopiero po upływie 1460 lat początek roku przypadał znów na dzień pojawienia się Syriusza. Wiemy ze źródeł pisanych, że zbieżność ta miała miejsce w roku 139 n.e., obliczono więc, że podobnie zjawisko wystąpiło w latach 1317 i 2773 p.n.e.
Różnica czasowa między i kalendarzowym doprowadzała do paradoksalnych zjawisk gdy np.: kalendarzowa pora wylewów wypadałą pośrodku lata, a susza zdadzała się w porze wzrostu. Dlatego trudno jest przeliczać miesiące w dokumentach egipskich na naszą rachubę czasu.
W związku z bardzo zbliżonym tematyce Nowego Roku wpisowi chcę jeszcze raz życzyć wszystkim najlepszego i spełnienia marzeń oraz swoich pasji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz